piątek, 17 czerwca 2016

won't turn out right, can't turn out right

tak, co mogę powiedzieć.. jeden post na pół roku to całkiem normalne jest.. naprawdę! i to w takim czasie, gdy powinnam pisać licencjat, a raczej już go bronić. HA HA 
łapcie. 

-

Kiedy się obudziła, poczuła ból niemal w każdym miejscu na ciele. Powoli się podniosła i szurając stopami po dywanie, poszła pod prysznic, klnąc cicho pod nosem. Mimo wszystko nie żałowała tej nocy, również wbrew temu, co mówiła wcześniej. Było jej cholernie dobrze i nie mogła tego ukryć ani przed sobą, ani przed tym dupkiem, który przykuł ją do łóżka tak, że teraz miała poranione nadgarstki i otartą skórę w miejscach, gdzie dotykały pasy. 
Gdy puściła na siebie wodę, wszystko zaczęło szczypać. Zacisnęła zęby z bólu, a kiedy przemywała wszystko wodą utlenioną to miała ochotę krzyczeć. Zajebie go. Wyszła powoli  z łazienki i przysiadła ostrożnie na fotelu, z dala od łózka i chrapania Sullivana. Po chwili stwierdziła, że sprawdzi, czy naprawdę pozamykał wszystko tak, by nie mogła wyjść i wstała. Powoli podeszła do drzwi i nawet okien, ale wszystko było dobrze zamknięte a ona nie mogła znaleźć klucza. Przecież musiał być gdzieś tutaj.. Zaklęła pod nosem i zaczęła przeszukiwać jego kurtkę.
- Uciekamy? - usłyszała po chwili, a Sullivan zaśmiał się głośno, gdy na niego spojrzała. - Chuj z tym mała, nie znajdziesz kluczyka, mam go w dupie. - roześmiał się jak debil, a Marah zdębiała. 
- Serio? - próbowała sobie tego nie wyobrażać, ale niestety.. Skrzywiła się.
- Nie kurwa, pojebało cię? - wywrócił oczami i pokręcił głową. Jeszcze czego.. nie polubił wkładania czegokolwiek w dupę, a szczególnie twardych i zimnych kluczy. - Chodź tu i połóż się jeszcze.. - mrugnął do niej, starając się by to wyglądało zachęcająco.
- Nie chcę.. wszystko mnie boli i to przez ciebie chuju. - warknęła i podeszła do fotela, starając się na nim usiąść tak, by nie bolało.
- Tak miało być. - znów się roześmiał i wstał do niej, a potem się nad nią pochylił. - Oko za oko, skarbie. - zamruczał i pocałował ją, a po chwili jęknął głośno, bo przypieprzyła mu z liścia. - Dziwko głupia.. - warknął.
- Kurwiu głupi.. - odpłaciła mu. - Wypuść mnie, bo się zacznę drzeć. - zagroziła.
- Dobra, ale najpierw odpowiesz mi na parę pytań. Jak stwierdzę, że odpowiedzi mi pasują to cię wypuszczę. - masował policzek, patrząc na nią spod byka. Cipa jedna.. starał się jak mógł, a jej i tak coś nie pasowało. Jak szukała słodkich książąt z bajki to, co do chuja tutaj robiła.. a przecież sama się zgodziła.
- Jak nie będą głupie to może odpowiem.. - wywróciła oczami. Wkurzał ją już.. myślała, że teraz się odczepi, ale on dalej miał do niej coś więcej. O co mu chodziło..
- Dlaczego jesteś dla mnie taka okropna? - zadał pierwsze pytanie, siadając na skraju łózka, by ją dobrze widzieć.
- O kurwa.. - aż się zaśmiała. - Bo ty to grzeszysz słodkością i uprzejmością, wiesz? - spojrzała na niego z niechęcią.
- Ale wczoraj byłaś inna! - wykrzyknął z zaskoczeniem.
- Bo mi się ruchać chciało, następne pytanie! - odpowiedziała takim samym tonem, mając kompletnie gdzieś, że odpowiedź może go urazić. Nie grzeszył uczuciami, a poza tym.. to była prawda.
James zmełł w ustach kolejne wyzwisko w jej kierunku i przez chwilę był cicho. Czyli co, chciała się tylko ruchać.. a on co, lepszy może? Przecież chodziło tylko o ruchanie, prawda? PRAWDA? 
- Kiedy następny raz? - postanowił nie zdradzać, że liczył na coś w rodzaju.. umowy. No bo kurwa, przecież nie związku, nie? On nie umiał.. a zresztą na kurwę mu związek i to jeszcze z nią?
- Nigdy, albo ewentualnie jak będę w desperacji. - znów parsknęła śmiechem. - Serio? Zadajesz pytania jak słodkie bubu. - wykpiła go i pisnęła, gdy się na nią rzucił, a fotel się zachwiał. Jęknęła z bólu. 
- Bo może mam coś większego, niż chęć ruchania się jak jakaś dziwka. - warknął jej w twarz.
- Więc nie bądź dziwkarzem, skoro tak właśnie o mnie myślisz. Chcę wyjść. - powiedziała cicho i gdy nie zareagował, krzyknęła głośno. - WYPUŚĆ MNIE!
- Wypierdalaj.. -zerwał się i otworzył jej drzwi.  - A myślałem, że jesteś warta uwagi.. - parsknął, sam się sobie dziwiąc. - Ale tobie zależy tylko na seksie.
- Odezwał się ten, który  rucha do nieprzytomności, a potem wyzywa od dziwek.. - rzuciła mu spojrzenie, które miało być twarde, ale doskonale było widać, że poczuła się urażona. - Obym cię już nigdy nie zobaczyła, obszczańcu. - wypadła z pokoju i motelu szybko, chociaż wszystko ją bolało.
Co jej wczoraj strzeliło do łba, żeby tak do niego iść? Zachowała się, jakby dostała cieczki. 'Bo tak było idiotko!' wrzasnęła na siebie w myślach i wróciła do domu, po drodze klnąc na siebie. Doskonale wiedziała, że będzie go widywać. 

James usiadł na fotelu i wrzasnął, gdy Marah trzasnęła drzwiami. Teraz to już, kurwa, sam nie wiedział, czego chciał. Była taka oschła.. a przecież wczoraj się uśmiechała. To chyba była prawda, ze zależało jej tylko na seksie..  i powinien przestać się okłamywać, że on tez taki był. Dobrze już wiedział, ze ta cholernica zawróciła mu we łbie jak jakiemuś zjebanemu romantykowi i do tego teraz była na niego obrażona. On też był idiotą.. nazwać ją dziwką.. NO POJEB. Całkiem już nie wiedział, o co mu chodzi.. Nie rozumiał siebie. Musiał się z tym przespać na spokojnie.. może coś się wyjaśni, gdy wróci do tego sklepu?

czwartek, 7 stycznia 2016

bound and tied with suicidal memories

hm, nie obiecuję, że dalej będzie regularnie, bo to bez sensu, ale chciało mi się napisać, więc jest :)

--

W dniu koncertu Marah sama nie wiedziała, co ma robić. Nie chciała niego iść, bo wiedziała już jak to się skończy. Do Sullivana ciągnęło ją jedynie pożądanie, i mimo że chciała znów wylądować z nim w łóżku, to nie chciała dawać mu tej satysfakcji, że znów ją zdobył. Mrucząc obelgi pod jego adresem wyszła po listy, bo ojciec już zaczynał się pieklić, więc trzeba było taktycznie się oddalić. Zamyślona sięgnęła dłonią do skrzynki i gdy zobaczyła jej bilet na koncert aż wytrzeszczyła oczy. Cholerna Cornelia! Już ona jej pokaże.. 
Mimo to się uśmiechnęła. Wolała spędzić wieczór szalejąc na koncercie niż uciekać przed ojcem, a przed matką udawać, że wszystko jest okej. Jeszcze tylko miesiąc i będzie ją stać na mieszkanie i to właśnie to utrzymywało jej cierpliwość w ryzach. 
Wróciła do domu, rzuciła pocztę na stół i pobiegła do pokoju wyszykować się tak, że Sullivan zejdzie na zawał fiuta. Teraz ona postanowiła się nim pobawić i ciekawe, czy będzie taki kurewsko zadowolony jak zwykle.
Wieczorem wymknęła się z domu i z biletem w ręce niemal paradowała po chodniku, a w jej myślach była tylko jego mina. Popadała już w paranoję, ale jakoś nie zwracała na to uwagi. Weszła do klubu i niemal od razu zobaczyła Cori, ale nie podeszła do niej. Zaczęła się pchać pod scenę, bo zespół już grał i gdy była już na miejscu zaczęła się bawić na dobre.
Jimmy był w swoim świecie i po prostu grał najlepiej jak potrafił. W którejś piosence, już zgubił rachubę, spojrzał na publikę i pomylił się, gdy zobaczył te bordowe włosy. Brian aż spojrzał na niego wielkimi oczami, bo przecież on nigdy się nie mylił. James tylko potrząsnął głową i zaczął grać dalej, ale myśl, że ona tu chyba jest, przeszkadzała mu się skupić i zapomnieć. Gdy tylko odegrał ostatni bis, zerwał się i uśmiechnął, gdy ją zobaczył. Opierała się o scenę i patrzyła prosto na niego. Wyglądała tak idealnie.. oczywiście, że mu stanął. Była spocona od skakania i śpiewania z nimi, ale tak cholernie pociągająca. Zlazł ze sceny i przepchał się do niej.
- A jednak.. - przycisnął ją do sceny swoim ciałem i złapał za dłonie, by nie mogła uciec.
- Jednak.. - odpowiedziała i zacisnęła palce na jego dłoniach. Nie zamierzała uciekać. Patrzyła na niego zagadkowo. - Tak myślałam, że ci stanie, zboku. - zmrużyła oczy, a on się roześmiał.
- Podoba ci się to? - przysunął się do niej jeszcze bliżej.
- Domyśl się.. - zaśmiała się krótko. - Pocałujesz mnie w końcu, czy tak się będziesz czaił? - przechyliła głowę i nie musiała długo czekać. Wpił się w jej usta, nie czekając na to, co jeszcze powie. Marah wyrwała dłonie z jego uścisku i objęła go mocno za szyję, mrucząc w jego usta.
- Zwodzisz mnie, tak? - oderwał się od niej i patrzył w te oczy, które go tak cholernie kręciły. - Umów się ze mną Marah. Chcę ciebie. - powiedział cicho do jej ucha aż zadrżała.
- Jakie masz dziś plany ogierze? - zapytała, ignorując jego słowa i mając nadzieję, że tego nie zauważy. Nabrał się.
- Takie, że mam pokój w motelu i każę pozamykać drzwi tak, byś nie uciekła rano.. - zmrużył oczy i uśmiechnął się triumfalnie. Tym razem nie zamierzał dać jej zwiać. Miała być jego od początku aż dotąd, kiedy mu się znudzi. A nie podejrzewał, by to stało się szybko. Przecież jeszcze tylu jej tajemnic nie odkrył. Złapał ją mocno za rękę, niemal boleśnie, i pociągnął do wyjścia. Szli bez słowa i nie przeszkadzało to ani jednemu ani drugiemu, bo myśleli już o tym, co się będzie zaraz działo. James niemal wepchnął ją siłą do pokoju i zaryglował drzwi, a potem odwrócił się do niej i uśmiechnął drapieżnie. 
- Oho, wreszcie zadowolony. - Marah wykrzywiła kpiąco usta. - Miesiąc za mną łaziłeś i co, opłacało się?
- To się zaraz okaże, suczko.. - zamruczał i podszedł do niej powoli.
- Ładnie tutaj.. - uciekła mu i rozejrzała się po pokoju, próbując się nie śmiać, bo zrobił niecierpliwą minę.  - Firanki podobne jak u mnie w domu.. 
- Chuj z firankami! - warknął i przycisnął ją do ściany. Śmiała się  z niego, co go wkurzało, ale ten śmiech był melodią dla jego uszu. - Wkurwiasz mnie, ale cholernie mnie kręcisz.. - pocałował ją mocno i od razu zaczął ją obmacywać. Niby miał mnóstwo czasu, ale delektować się będzie później. 
- A ja cię nie cierpię.. - odwarknęła, ale on się tylko zaśmiał, bo wiedział, że aż tak źle wcale nie jest.  - I mówię serio. - przygryzła mu mocno wargę, gdy ją całował.
- Pierdol się.. - mruknął i rozebrał ją szybko, a potem zdjął koszulkę. - Znów jesteś moja i masz się nie odzywać..
- A co jeśli nie? Może tym razem nic nie będzie na twoich zasadach.. - zmrużyła oczy. - Może nie będziesz mnie pieprzył jak ci się podoba. 
- Chyba, kurwa, żartujesz.. to po co tu przyszłaś? Po herbatkę i ciastka?
- Chcę mówić.. i móc cię dotykać. - powiedziała stanowczo. Wiedziała, że to za dużo na raz, ale dlaczego by nie spróbować?
- Mówić mogę ci pozwolić.. - wywrócił oczami. - Ale nici z dotykania. Tym razem się przygotowałem i mam wszystko, czego mi brakowało.. - zachichotał i złapał ją mocno, a potem popchnął na łóżko, bo już się na nią napatrzył. Wyjął z torby pasy i kajdanki i uśmiechnął się na jej minę. 

Tak.. tym razem zamierzał naprawdę się zabawić.