czwartek, 7 stycznia 2016

bound and tied with suicidal memories

hm, nie obiecuję, że dalej będzie regularnie, bo to bez sensu, ale chciało mi się napisać, więc jest :)

--

W dniu koncertu Marah sama nie wiedziała, co ma robić. Nie chciała niego iść, bo wiedziała już jak to się skończy. Do Sullivana ciągnęło ją jedynie pożądanie, i mimo że chciała znów wylądować z nim w łóżku, to nie chciała dawać mu tej satysfakcji, że znów ją zdobył. Mrucząc obelgi pod jego adresem wyszła po listy, bo ojciec już zaczynał się pieklić, więc trzeba było taktycznie się oddalić. Zamyślona sięgnęła dłonią do skrzynki i gdy zobaczyła jej bilet na koncert aż wytrzeszczyła oczy. Cholerna Cornelia! Już ona jej pokaże.. 
Mimo to się uśmiechnęła. Wolała spędzić wieczór szalejąc na koncercie niż uciekać przed ojcem, a przed matką udawać, że wszystko jest okej. Jeszcze tylko miesiąc i będzie ją stać na mieszkanie i to właśnie to utrzymywało jej cierpliwość w ryzach. 
Wróciła do domu, rzuciła pocztę na stół i pobiegła do pokoju wyszykować się tak, że Sullivan zejdzie na zawał fiuta. Teraz ona postanowiła się nim pobawić i ciekawe, czy będzie taki kurewsko zadowolony jak zwykle.
Wieczorem wymknęła się z domu i z biletem w ręce niemal paradowała po chodniku, a w jej myślach była tylko jego mina. Popadała już w paranoję, ale jakoś nie zwracała na to uwagi. Weszła do klubu i niemal od razu zobaczyła Cori, ale nie podeszła do niej. Zaczęła się pchać pod scenę, bo zespół już grał i gdy była już na miejscu zaczęła się bawić na dobre.
Jimmy był w swoim świecie i po prostu grał najlepiej jak potrafił. W którejś piosence, już zgubił rachubę, spojrzał na publikę i pomylił się, gdy zobaczył te bordowe włosy. Brian aż spojrzał na niego wielkimi oczami, bo przecież on nigdy się nie mylił. James tylko potrząsnął głową i zaczął grać dalej, ale myśl, że ona tu chyba jest, przeszkadzała mu się skupić i zapomnieć. Gdy tylko odegrał ostatni bis, zerwał się i uśmiechnął, gdy ją zobaczył. Opierała się o scenę i patrzyła prosto na niego. Wyglądała tak idealnie.. oczywiście, że mu stanął. Była spocona od skakania i śpiewania z nimi, ale tak cholernie pociągająca. Zlazł ze sceny i przepchał się do niej.
- A jednak.. - przycisnął ją do sceny swoim ciałem i złapał za dłonie, by nie mogła uciec.
- Jednak.. - odpowiedziała i zacisnęła palce na jego dłoniach. Nie zamierzała uciekać. Patrzyła na niego zagadkowo. - Tak myślałam, że ci stanie, zboku. - zmrużyła oczy, a on się roześmiał.
- Podoba ci się to? - przysunął się do niej jeszcze bliżej.
- Domyśl się.. - zaśmiała się krótko. - Pocałujesz mnie w końcu, czy tak się będziesz czaił? - przechyliła głowę i nie musiała długo czekać. Wpił się w jej usta, nie czekając na to, co jeszcze powie. Marah wyrwała dłonie z jego uścisku i objęła go mocno za szyję, mrucząc w jego usta.
- Zwodzisz mnie, tak? - oderwał się od niej i patrzył w te oczy, które go tak cholernie kręciły. - Umów się ze mną Marah. Chcę ciebie. - powiedział cicho do jej ucha aż zadrżała.
- Jakie masz dziś plany ogierze? - zapytała, ignorując jego słowa i mając nadzieję, że tego nie zauważy. Nabrał się.
- Takie, że mam pokój w motelu i każę pozamykać drzwi tak, byś nie uciekła rano.. - zmrużył oczy i uśmiechnął się triumfalnie. Tym razem nie zamierzał dać jej zwiać. Miała być jego od początku aż dotąd, kiedy mu się znudzi. A nie podejrzewał, by to stało się szybko. Przecież jeszcze tylu jej tajemnic nie odkrył. Złapał ją mocno za rękę, niemal boleśnie, i pociągnął do wyjścia. Szli bez słowa i nie przeszkadzało to ani jednemu ani drugiemu, bo myśleli już o tym, co się będzie zaraz działo. James niemal wepchnął ją siłą do pokoju i zaryglował drzwi, a potem odwrócił się do niej i uśmiechnął drapieżnie. 
- Oho, wreszcie zadowolony. - Marah wykrzywiła kpiąco usta. - Miesiąc za mną łaziłeś i co, opłacało się?
- To się zaraz okaże, suczko.. - zamruczał i podszedł do niej powoli.
- Ładnie tutaj.. - uciekła mu i rozejrzała się po pokoju, próbując się nie śmiać, bo zrobił niecierpliwą minę.  - Firanki podobne jak u mnie w domu.. 
- Chuj z firankami! - warknął i przycisnął ją do ściany. Śmiała się  z niego, co go wkurzało, ale ten śmiech był melodią dla jego uszu. - Wkurwiasz mnie, ale cholernie mnie kręcisz.. - pocałował ją mocno i od razu zaczął ją obmacywać. Niby miał mnóstwo czasu, ale delektować się będzie później. 
- A ja cię nie cierpię.. - odwarknęła, ale on się tylko zaśmiał, bo wiedział, że aż tak źle wcale nie jest.  - I mówię serio. - przygryzła mu mocno wargę, gdy ją całował.
- Pierdol się.. - mruknął i rozebrał ją szybko, a potem zdjął koszulkę. - Znów jesteś moja i masz się nie odzywać..
- A co jeśli nie? Może tym razem nic nie będzie na twoich zasadach.. - zmrużyła oczy. - Może nie będziesz mnie pieprzył jak ci się podoba. 
- Chyba, kurwa, żartujesz.. to po co tu przyszłaś? Po herbatkę i ciastka?
- Chcę mówić.. i móc cię dotykać. - powiedziała stanowczo. Wiedziała, że to za dużo na raz, ale dlaczego by nie spróbować?
- Mówić mogę ci pozwolić.. - wywrócił oczami. - Ale nici z dotykania. Tym razem się przygotowałem i mam wszystko, czego mi brakowało.. - zachichotał i złapał ją mocno, a potem popchnął na łóżko, bo już się na nią napatrzył. Wyjął z torby pasy i kajdanki i uśmiechnął się na jej minę. 

Tak.. tym razem zamierzał naprawdę się zabawić.