poniedziałek, 25 maja 2015

unwanted clemency

miło mi Was znowu powitać :) natchnęło mnie i dodaję post, mam nadzieję, że ktoś jeszcze pamięta, co tu się działo.. chociaż wątpię, bo sama musiałam sobie odświeżać. mam jeszcze pomysł, więc mogę obiecać, że to nie koniec.

                                                                            --

Uśmiechnięta Cori weszła do sklepu i od razu spoważniała. Nie było widać ani Misty, ani tego jej dręczyciela. Sama w sumie nie wiedziała, czy ma coś z tym zrobić, więc wzruszyła ramionami i skierowała się na zaplecze, by się przebrać. Drzwi były zamknięte.
- Kurwa. - Marah odepchnęła Jimmy'ego od siebie. - Zamknąłeś drzwi? - spojrzała na niego z lekką furią i przygładziła koszulkę, a potem je otworzyła, nie zważając na jego protesty.
- Co się tu wyprawia? - Cornelia zrobiła wymowną minkę i weszła. - Niewinne jedzenie obiadu? - zachichotała, widząc bajgla na podłodze. 
- Tak, właśnie straciłam apetyt. - mruknęła Misty i szybko podniosła bułkę i włożyła ją do woreczka. - Wracam do pracy.
- Musiałaś wleźć? - Rev zrobił niezadowoloną minę, gdy tamta wyszła. - Już prawie ją miałem. - zacisnął pięść.
- Ruchaj ją sobie wszędzie, ale nie w miejscu pracy. - Cori spojrzała na niego z niechęcią. - Nie chcę ani tego oglądać, ani słuchać. Idź sobie, chcę się przebrać.
- Wredne baby. Zdecydujcie się czego chcecie. - obdarzył ją chłodnym spojrzeniem i wrócił do swoich obowiązków. 
Marah była zła i roztrzęsiona. Czemu nie uciekła wcześniej, co się z nią, kurwa, działo? Musiała odpowiedzieć sobie szczerze - pociągał ją i nie mogła się oprzeć. Chciała iść z nim do łóżka, ale nie chciała dawać mu satysfakcji, co niestety się ze sobą wiązało. Dotknęła ust. Były gorące i niemal ją paliły, bo nadal czuła na nich jego wargi. To było chore..
- Ej, co wy tam wyprawialiście? - Cori przyszła za kasę i szturchnęła zamyśloną Misty w bok aż się zgięła.
- Nie wiem czy mam ci dziękować, że przyszłaś, czy ci zajebać. - odpowiedziała na wydechu po dłuższej chwili. 
- Macaliście się. - już nawet nie zapytała, po prostu wiedziała. - Objechał mnie za to, że przyszłam. Mógł sobie wybrać lepsze miejsce. Daleko zaszliście? - Cori uśmiechnęła się, chichocząc cicho.
- Całowaliśmy się tylko. - Marah potrząsnęła głową, by ochłonąć. - Weź mi daj w ryj, czy cokolwiek.. - jęknęła. 
- Idzie. - syknęła Cornelia i obydwie się wyprostowały.
- Hej, Cori. - Jimmy udawał, że w ogóle nie widzi Misty. - Zacky kazał ci to przekazać. - podał jej bilet na koncert. - W sobotę w 'Peasant' o ósmej, powiedział, że zabierze cię do nieba. - uśmiechnął się kpiąco.
- Dzięki. - skinęła tylko głową, ale pieczołowicie schowała bilet do torby i próbowała ukryć uśmiech. Miała nadzieję, że to niebo będzie jeszcze lepsze niż to, w którym była w ostatnią sobotę. Zack był po prostu świetny, uwielbiała go za te podchody i pewność siebie. 
- Dla ciebie też mam. - dopiero po chwili Rev odwrócił się do Marah.  - Ale ten jest ode mnie. - przesunął bilet po blacie. - Mimo wszystko, bardzo chcę byś przyszła i posłuchała. - popatrzył na nią chwilę, odwrócił się i poszedł, nie czyniąc żadnej obleśnej uwagi.
- Co się właśnie stało? - Misty była zszokowana. - Nie powiedział nic o ruchaniu? Nie wierzę.. - pokręciła głową i wrzuciła bilet do kosza. 
- Czyś ty zwariowała!? - Cori walnęła ją w ramię. - Wyjmuj mi to natychmiast! Idziesz ze mną i koniec, ja ci z głowy wybiję to robienie na złość. 
Misty tylko prychnęła i odwróciła się do klienta. Miała dość tego wszystkiego i nie chciała dłużej tego ciągnąć. Zaczynało ją to wytrącać z równowagi, a jego ciągłe podteksty i dziwne gesty zapadały jej w pamięć, a ona sama zaczęła sobie je tłumaczyć, co już zaszło za daleko. Nie chciała okazać się tą słabą, więc zamierzała to ukrócić. Ona na tym ucierpi, ale trudno. Przynajmniej będzie wolna. 
Tego dnia wyszła z pracy przed Jimmym, a wcześniej załatwiła sobie parę dni wolnego. Zamierzała wyjechać i odpocząć od wszędobylskiego kolesia, który zatruwał jej powoli życie.